piątek, 11 stycznia 2013

Zdarzenia, te okropne zdarzenia.

Wstałam i zastałam mamę w pokoju, więc opowiedziałam jej, co wczoraj wydarzyło się w moim pokoju. Boję się strasznie, bo moja mama ma mocno realistyczne i prorocze sny. Raz zgubiła ważne dokumenty, przyśniło jej się, gdzie są. Były w tym właśnie miejscu. To jest chore. 
Wczoraj wieczorem.. może nie tak bardzo wieczorem, bo to była 23.00 gdzieś. Leżę, czytam coś. Naglę słyszę, że coś chodzi mi po pokoju. To nie był pies, bo przecież pazurkami ociera o podłogę. Gdyby był to dzień pomyślałabym, że naprawdę ktoś był u mnie w pokoju. Krok. 15 minut przerwy. Gdy zaczęłam się wiercić, znowu krok. Gdy byłam cicho nic się nie działo. Przez myśl przeleciało mi, że ktoś wszedł przez okno. Chciałam już pisać do mamy, żeby przyszła z wiatrówką, bo chyba złodziej jest w moim pokoju. Bałam się tak bardzo. 
Po opowiedzeniu mamie tego, poszła na dół. Przyszła może po 30 min. Chyba bała mi się powiedzieć, co śniło się i jej i tacie. Tata nie jest pewny, czy to był sen.
Zmarła przyjaciółka mamy przyjechała do niej na rowerze. Mama się zapytała jej, co ona tu robi. Ona jej odpowiedziała, że PRZYSZŁA SIĘ POŻEGNAĆ i ją przytuliła, tak mocno, że nie mogła złapać tchu. Pod wpływem uścisku mama się obudziła. 
Opowiedziała to tacie. A tata jej na to, że chyba nie chce wiedzieć, co się jemu śniło, a nawet nie jest pewny, czy to był sen. Ktoś tak pociągnął tatę za nogi, że uciekł do sypialni. Wygląda na to, że chyba dzisiaj spał w salonie przy kominku.
Za dużo zbiegów okoliczności, sprawdzałam senniki. Nie wiem już sama, co się dzieję. Gdy usłyszałam to wszystko, pomyślałam o Egipcie. Miałam już tyle wydarzeń dziwnych. Nie będę ich nawet opowiadać, bo na samą myśl się trzęsę. Jeśli coś zdarzy się w dzień wylotu, to ja nie lecę. 
Boję się. Tak bardzo mocno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz